Ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Bodnar, zaskoczył i zaniepokoił wielu swoją wypowiedzią na antenie RMF FM, gdzie postawił warunki Polsce w kwestii jej roli w odbudowie Ukrainy po wojnie. Bodnar zasugerował, że Polska będzie miała ograniczony udział w tym procesie, jeśli nie zdecyduje się wysłać swoich wojsk na Ukrainę. Zwrócił uwagę, że inne państwa, takie jak Francja, wysyłając swoje siły wojskowe, będą miały również wpływ na odbudowę – „wojska francuskie wejdą do Dniepra czy Lwowa, a później za nimi pójdzie biznes”. Zapytał, gdzie będzie polski biznes w tej sytuacji.
Tego typu wypowiedź wywołała kontrowersje, szczególnie biorąc pod uwagę, że Polska była jednym z czołowych krajów wspierających Ukrainę w wojnie z Rosją. Polacy od początku konfliktu byli liderami w udzielaniu pomocy wojskowej i humanitarnej, przeznaczając znaczną część swojego PKB na pomoc uchodźcom i wsparcie militarnego Kijowa.
Komentarz ambasadora Ukrainy spotkał się z krytyką, w tym ze strony polityków, takich jak Paweł Usiądek z Konfederacji, który zauważył, że inne państwa, jak Francja czy Niemcy, mogłyby skutecznie wykorzystać swoją obecność wojskową do zdobycia kontraktów na odbudowę.
Podkreślono również, że Polacy są przeciwni wysyłaniu swoich żołnierzy na Ukrainę. Z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badań Pollster wynika, że aż 62 proc. Polaków sprzeciwia się takiej decyzji, a tylko 25 proc. ją popiera.
Pomimo tego, że Polska nie chce angażować swoich wojsk, pomoc wojskowa i humanitarna, którą już udzieliła Ukrainie, pozostaje ogromna. Polska przekazała m.in. czołgi, transportery opancerzone i inne zasoby wojskowe.