Niemieckie media po raz kolejny zwróciły uwagę na działania polskiego rządu, tym razem w kontekście likwidacji stanowiska pełnomocnika MSZ do spraw polsko‑niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, które jeszcze niedawno sprawował prof. Krzysztof Ruchniewicz. Według doniesień „Sueddeutsche Zeitung”, decyzja rządu Donalda Tuska może być postrzegana w Berlinie jako krok osłabiający dialog i dobre relacje z zachodnim sąsiadem.
Stanowisko zostało zniesione kilka dni temu, a dodatkowo Hanna Radziejowska straciła funkcję dyrektora oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie. To właśnie Radziejowska potwierdziła na początku sierpnia, że Ruchniewicz planował zorganizować konferencję dotyczącą zwrotu przez Polskę dóbr kultury Niemcom, co wywołało kontrowersje i dodatkowo podgrzało atmosferę wokół decyzji ministerstwa.
W artykule „Sueddeutsche Zeitung” zwrócono uwagę, że likwidacja stanowiska pełnomocnika jest postrzegana jako „kolejny krok ku pogorszeniu relacji polsko‑niemieckich”. Autorka publikacji sugeruje, że decyzja MSZ mogła być podyktowana nie tyle względami merytorycznymi, co politycznymi – obawą przed reakcją opozycji w kraju albo próbą uniknięcia trudnego i niepopularnego tematu. Zauważa też, że nowy niemiecki pełnomocnik ds. współpracy, Knut Abraham, nie ma w Polsce swojego odpowiednika, co stawia Warszawę w mniej komfortowej sytuacji w porównaniu z wcześniejszymi latami.
Dziennikarka podkreśla, że po latach rządów Zjednoczonej Prawicy oczekiwano poprawy relacji między Warszawą a Berlinem, jednak obecne działania rządu Tuska – likwidacja stanowiska i zmiany personalne w Instytucie Pileckiego – mogą w niemieckiej opinii publicznej wyglądać na krok wstecz. „Może MSZ po prostu wykorzystało okazję, aby pozbyć się niepopularnego tematu, którym rząd nie może teraz wygrać politycznie. Być może mniej niż się spodziewano interesują go dobre relacje z Niemcami” – pisze autorka.
Działania polskiego rządu komentowane są więc w Berlinie nie tylko jako kwestia administracyjna, ale przede wszystkim polityczna. Likwidacja stanowiska pełnomocnika i odwołanie dyrektora berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego może zostać odebrane jako sygnał, że Warszawa nie zamierza kontynuować aktywnej polityki wobec Niemiec w tym zakresie, co z kolei może wpłynąć na dalsze relacje dwustronne.
Decyzje te pokazują, że rząd Tuska staje przed wyzwaniem, jak równoważyć krajowe kalkulacje polityczne z potrzebą utrzymania stabilnych stosunków dyplomatycznych z Berlinem. Jednocześnie sprawa wskazuje, że każdy ruch w polityce międzynarodowej jest uważnie obserwowany przez partnerów zagranicznych, którzy interpretują działania Polski w kontekście szerszej strategii relacji europejskich.