Blanka Lipińska, znana autorka powieści „365 dni”, w ostatni weekend wybrała się ze swoimi rodzicami do jednej z restauracji Magdy Gessler w Wilanowie, która do tej pory była jednym z jej ulubionych lokali w Warszawie. Niestety, zamiast miłego obiadu, czekała ją niemiła niespodzianka, co autorka chętnie podzieliła się na swoim Instagramie.
Lipińska, bardzo aktywna w mediach społecznościowych, regularnie relacjonuje swoje życie i codzienne aktywności na Instagramie. Tym razem zabrała swoich rodziców do restauracji Słodki Słony, należącej do Magdy Gessler. Miała to być spokojna niedziela spędzona przy wykwintnym obiedzie, ale rzeczywistość okazała się inna.
Blanka Lipińska była bardzo rozczarowana jakością podawanych potraw. Jak napisała na Instagramie, botwinka, którą zamówiła, była zbyt słona, a śmietana w zupie była zważona. Lipińska nie szczędziła krytyki, wspominając o programie „Kuchenne rewolucje” Magdy Gessler i sugerując, że restauracja Słodki Słony sama potrzebuje rewolucji.
„Zabrałam rodziców na niedzielny obiad do 'Słodki Słony’ na Wilanowie i powiem tak – potrzeba tu 'rewolucji’, bo ceny z kosmosu, a jedzenie niestety niejadalne. Ta botwina ze zważoną śmietaną, którą widzicie na zdjęciu, była tak słona, że nie dało się jej zjeść. O pozostałych daniach i ich smaku wspominać nie będę, bo to kwestia gustu. Smuteczek, lubiłam tę knajpę,” napisała rozgoryczona Lipińska.
Gdy jedna z internautek zapytała, czy zgłosiła problem obsłudze, Lipińska odpowiedziała, że poinformowała kelnerkę o złym stanie potrawy. Kelnerka zabrała danie i usunęła jego koszt z rachunku. „Oczywiście, że tak. Bardziej chodzi o to, że coś takiego wyszło z kuchni i zostało zaserwowane. Zapytałam obsługi, czy kucharz próbował tego dania przed wydaniem. Pani przeprosiła, zdjęła z rachunku i tyle. No co miała zrobić? Przecież to nie ona gotowała,” podsumowała Lipińska.
To nie pierwszy raz, kiedy Blanka Lipińska wyraziła swoje niezadowolenie z jedzenia. Niedawno również skarżyła się na jedzenie serwowane w samolocie.