Kontrowersje wokół kosztów zakupu drzew na warszawskim Placu Centralnym wywołały burzę w mediach społecznościowych. Radny PiS Wojciech Zabłocki opublikował szczegóły dotyczące cen drzew sprowadzonych z Niemiec, które mają zostać posadzone w związku z rewitalizacją obszaru wokół Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Według Zabłockiego, niektóre z drzew kosztują ponad 20 tys. zł za sztukę.
Szczegóły zakupu
Łącznie planuje się posadzenie 102 drzew na Placu Centralnym, co ma przyczynić się do jego estetyzacji i zwiększenia zieleni w centrum Warszawy. Zabłocki podkreślił jednak, że władze Warszawy nie uwzględniły w dokumentacji kosztów transportu drzew z Niemiec, co dodatkowo generuje znaczny ślad węglowy.
Reakcje polityczne
Poseł PiS Sebastian Kaleta odniósł się krytycznie do zakupu, podkreślając wysokie koszty drzew oraz fakt, że zostały one sprowadzone z Niemiec, zamiast wybrać polskie szkółki. Według niego, działania te są sprzeczne z deklarowaną przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego polityką proekologiczną.
Argumenty obronne
Zwolennicy decyzji Rafała Trzaskowskiego argumentują, że wyższe koszty mogą wynikać z jakości drzew, które są duże i odpowiednio przygotowane do przetrwania w miejskim środowisku. Podkreślają także, że inwestycja w zieleń miejską przyczyni się do poprawy jakości powietrza i estetyki miasta.
Ekologiczny paradoks
Krytycy zwracają uwagę na sprzeczność w działaniach władz miasta, które promują politykę ekologiczną, a jednocześnie sprowadzają drzewa z odległości kilkuset kilometrów, co wiąże się z emisją CO₂. Argumentują, że zakup lokalnych drzew byłby bardziej ekologiczny i ekonomiczny.
Podsumowanie
Sprawa zakupu drzew na Placu Centralnym wpisuje się w szerszy kontekst debat o wydatkach publicznych, polityce ekologicznej i gospodarności samorządów. Kontrowersje wokół kosztów i pochodzenia drzew podkreślają potrzebę większej przejrzystości w zarządzaniu funduszami publicznymi.