Polski system emerytalny stoi przed poważnymi wyzwaniami, a jego kondycja od lat budzi niepokój. ZUS, który już teraz dopłaca do najniższych emerytur, z roku na rok będzie musiał zmagać się z coraz większymi trudnościami finansowymi. Dr Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego wskazuje, że w przyszłości na emerytury będą przechodziły roczniki, które nie płaciły składek przez część swojej kariery zawodowej lub płaciły je w minimalnej wysokości.
ZUS i dopłaty do emerytur minimalnych
Obecnie minimalna emerytura w Polsce wynosi około 1700 zł netto, ale wielu emerytów nie ma prawa do tak niskiego świadczenia, co zmusza ZUS do dopłacania różnicy. ZUS nie jest jednak w stanie podać dokładnych danych na temat liczby osób korzystających z dopłat, co budzi wątpliwości wśród ekspertów. Dr Tomasz Lasocki z Politechniki Warszawskiej zwraca uwagę, że ZUS powinien mieć te dane, a ich brak może świadczyć o braku przejrzystości.
Wzrost liczby emerytów z niskimi świadczeniami
W najbliższych latach na emerytury przejdą kolejne roczniki, które nie opłacały składek lub płaciły je w minimalnej wysokości, co tylko pogłębi problem finansowania systemu. Dr Wojewódka podkreśla, że sytuacja ta będzie coraz częstsza, a liczba osób pobierających minimalne świadczenia będzie rosła.
Propozycje zmian w systemie emerytalnym
W obliczu tych wyzwań pojawiają się propozycje, które mogą jeszcze bardziej obciążyć system. Rząd rozważa obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, co mogłoby wpłynąć na wysokość świadczeń. Dodatkowo, planowane są emerytury stażowe, które pozwoliłyby kobietom zakończyć karierę zawodową po 35 latach pracy, a mężczyznom po 40 latach. Chociaż te zmiany są popularne wśród niektórych grup, mogą one zwiększyć wydatki na emerytury, co rodzi pytanie o stabilność finansową systemu emerytalnego w Polsce.
W tej sytuacji, brak przejrzystości w kwestii dopłat do świadczeń oraz niejasności w planowaniu przyszłych wydatków ZUS stawiają pod znakiem zapytania przyszłość polskiego systemu emerytalnego.