W dniu ogłoszenia rekonstrukcji rządu Donald Tusk zdecydował się zaostrzyć swoje przesłanie i bez ogródek zaatakować opozycję oraz nowo wybranego prezydenta Karola Nawrockiego. Podczas konferencji prasowej po ogłoszeniu zmian w rządzie, Tusk otwarcie mówił o konfrontacji „dobra ze złem”, w której polityczni przeciwnicy jego obozu zostali zaliczeni do tej drugiej kategorii.
„Dobra i zła” – Tusk o polaryzacji po wyborach prezydenckich
Tusk wskazał, że wyniki ostatnich wyborów prezydenckich wykazały ogromną polaryzację w Polsce, podzielając kraj na dwa obozy. Podkreślił, że dla niego ta polaryzacja to nic innego jak „konfrontacja dobra ze złem”, sugerując, że wyborcy Karola Nawrockiego, jak i cała prawica, reprezentują „zło”. „15 października nie był końcem konfrontacji dobra i zła, bo jestem o tym przekonany, że dokładnie na tym to polega” – mówił Tusk, zapowiadając, że ta konfrontacja dopiero się zaczyna. Dodał, że obecna sytuacja po wyborach prezydenckich jest „trudniejsza” niż wcześniej, zwłaszcza po zwycięstwie Nawrockiego.
Brak woli współpracy z Nawrockim i opozycją prawicy
Tusk nie mówił tego wprost, ale jego słowa jednoznacznie sugerują brak jakiejkolwiek woli współpracy z prezydentem Nawrockim i prawicową opozycją. Premier wskazał, że jego rząd musi budować silną Polskę i równocześnie „powstrzymywać tych, którzy wspierają zagrożenia zewnętrzne”, co było sugestią, że krytyka jego polityki może być traktowana jako działanie na szkodę Polski.
Insynuacje i kontynuacja walki politycznej
Słowa Tuska o „subiektywnym lub obiektywnym” wspieraniu zagrożeń zewnętrznych stanowią insynuację, która sugeruje, że każda krytyka jego rządu może być uznana za działanie wrogie wobec kraju. Jest to kontynuacja politycznej walki, którą Tusk prowadzi od czasu zmiany władzy w 2023 roku, i która teraz znalazła wyraz w zdecydowanym ataku na przeciwników jego rządu.