Dwukrotnie oskarżona Wanda Ł. i jej córka Kinga Ł. przez lata zarabiały na prostytucji innych kobiet, gromadząc ponad 4 miliony złotych. Proces związanego z rodziną seksbiznesu w Toruniu wciąż nie może ruszyć, ponieważ jedna z oskarżonych właśnie zachorowała.
Wanda Ł. i jej córka Kinga Ł. przez niemal pięć lat czerpały zyski z prowadzenia nierządu. Udało im się zgromadzić około 4,4 miliona złotych, które inwestowały w zakup nieruchomości.
Rodzina zajmowała się seksbiznesem od 2016 roku, w tym także partner Wandy Ł., Mirosław K. Jak ujawniają „Nowości Dziennik Toruński”, cała operacja była dobrze zorganizowana.
Kobiety zatrudniane przez rodzinę przyjmowały klientów w mieszkaniach, a obsługę sekslinii zapewniały specjalne telefonistki, które ustalały spotkania z klientami w tzw. mieszkaniówkach. Biznes kwitł, a oskarżona rodzina na tym nieźle zarabiała.
Usługi seksualne oferowane przez kobiety były ogłaszane na portalu Roxa.pl. Miejsca przyjmowania klientów obejmowały Toruń, Wrześnię i Kutno. Kobiety nie były zmuszane do prostytucji, a wybierały ją dobrowolnie. Połowę zarobionych pieniędzy oddawały swoim szefom – wynika z doniesień.
Sprawa wyszła na jaw dzięki zeznaniom jednej z zatrudnionych kobiet, a w sumie ma zeznawać dziesięć osób. Oskarżone zaprzeczają winie, a ich pełnomocnik określa zarobione kwoty jako „horrendalne”.
Rzeczywistą działalność prowadzili Kinga Ł. i jej partner, a matka jedynie pomagała, między innymi odbierając telefony – twierdzi adwokat Daniel Kieliszek w wywiadzie dla Nowości.
Planowany początkowo na grudzień proces został opóźniony z powodu choroby jednej z oskarżonych, Kingi Ł., która nie była w stanie stawić się w sądzie z powodu zwolnienia lekarskiego.