Przeciek dotyczący Karola Nawrockiego, który zdominował kilka dni kampanii wyborczej, wywołał ogromne emocje. Wszystko przebiegało zgodnie z planem autorów prowokacji, dopóki red. Renata Grochal nie wypowiedziała się w audycji na antenie radiowej Trójki. Brutalny atak na Nawrockiego przyszedł z zupełnie nieoczekiwanej strony, a jej słowa, które wybrzmiały w trakcie audycji, wywołały szereg kontrowersji.
Wzrost kontrowersji po wypowiedzi Grochal
W programie, który dotyczył między innymi kawalerki Nawrockiego, którą przekazał na cele charytatywne, Grochal przypadkowo ujawniła, skąd pochodzi przeciek. W trakcie rozmowy stwierdziła: „Oświadczenie, które Interia ujawniła, jest właśnie z postępowania sprawdzającego, które przechodził w 2021 roku…” – co natychmiast wywołało reakcję Janusza Cieszyńskiego, posła Prawa i Sprawiedliwości. Polityk szybko zauważył, że redaktor Grochal ujawnia w ten sposób informacje pochodzące od służb specjalnych, co stanowiłoby poważne naruszenie prawa. „Bardzo się cieszę, że wsypała pani Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że ujawniono niejawne dokumenty z postępowania sprawdzającego. Jeśli to, co pani powiedziała, jest prawdą, to jest to absolutna kompromitacja” – odpowiedział Cieszyński.
Próba ratowania sytuacji przez Grochal
Po chwili red. Grochal zorientowała się, co powiedziała, i szybko próbowała naprawić swoje słowa, dodając: „Ja nie wiem, skąd redakcja miała ten dokument. […] Ja powiedziałam… tak myślę, że to jest z tego postępowania sprawdzającego”. Jej szybka reakcja nie rozwiała jednak wątpliwości, a jej wypowiedź została uznana za przypadkowe ujawnienie niejawnych informacji.
Reakcje i dalszy rozwój wydarzeń
Nagranie z audycji szybko obiegło media, a dyrektor programowy Telewizji Republika, Michał Rachoń, odniósł się do całej sytuacji, przypominając, kto jako pierwszy ujawnili kulisy tej kontrowersyjnej akcji służb. Dalsze szczegóły w tej sprawie pozostają przedmiotem dochodzenia, a sytuacja wywołała kolejne pytania o rolę służb specjalnych w kampaniach wyborczych.