Nie milkną echa po tragicznym wypadku, do którego doszło 23 czerwca w Słupsku. Biały mercedes, prowadzony przez Gerarda B., wjechał z impetem w jadącego motocyklem policjanta. Poszkodowany funkcjonariusz zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Okazuje się, że samochód Gerarda B. był dobrze znany lokalnym kierowcom, którzy wzajemnie ostrzegali się przed niebezpiecznym pojazdem.
Przebieg tragicznego zdarzenia
23 czerwca Gerard B. odbył szalony rajd ulicami Słupska. Około godziny 20:00, na skrzyżowaniu ul. Garncarskiej i Wiejskiej, przejechał na czerwonym świetle i uderzył w motocyklistę, którym był policjant. Po wypadku Gerard B. uciekł z miejsca zdarzenia. Motocyklista, 49-letni funkcjonariusz, został przetransportowany do szpitala, gdzie niestety zmarł.
Detale dotyczące sprawcy
Sprawca wypadku, Gerard B., został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury. Coraz więcej szokujących szczegółów na temat 35-letniego kierowcy wychodzi na jaw. Przed zatrzymaniem, Gerard B. nagrał wideo, w którym wykrzykiwał skandaliczne hasła w języku duńskim. Znajomi Gerarda B. w rozmowie z „Super Expressem” nazwali go „bananowym synusiem tatusia”, który kreuje się na gangstera.
Ostrzeżenia i opinie internautów
Samochód Gerarda B. był dobrze znany innym kierowcom w Słupsku. Przed tragicznym wypadkiem na stronie internetowej, na której kierowcy ostrzegają się nawzajem przed niebezpiecznymi uczestnikami ruchu, pojawiło się wiele wpisów na temat jego zachowań na drodze. Internauci określali go jako „zwykłego najzwyklejszego c**ma” i opisywali jego liczne naruszenia przepisów, takie jak parkowanie na chodniku.
Życie prywatne i sytuacja prawna
Gerard B. jest Polakiem, ale dużą część życia spędził w Danii. W momencie wypadku nie był pod wpływem alkoholu ani narkotyków. Obecnie mężczyzna przebywa w tymczasowym areszcie na okres trzech miesięcy, podczas gdy trwają dalsze czynności wyjaśniające.
Reakcje społeczności

Internauci nie szczędzili krytyki pod adresem Gerarda B. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia jego samochodu, nieprzepisowo zaparkowanego na chodniku, co było kolejnym dowodem na jego lekceważący stosunek do przepisów ruchu drogowego. Opinia publiczna w Słupsku jest poruszona tragicznym zdarzeniem i zachowaniem kierowcy.