52-letnia Swietłana P. wraz z rodziną uciekła do Polski przed wojną i stała się zastępczą matką dla dziesięciorga ukraińskich dzieci. Jednak, według oskarżenia prokuratury, zamiast opiekować się nimi, dopuszczała się nad nimi tortur. Oskarżona odpowiada przed sądem za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad dziećmi oraz podejrzenie przestępstwa pedofilii. Przedstawiono zarzuty, że biła dzieci, wprowadzała je w skrajne warunki niedożywienia, znęcała się psychicznie i fizycznie, a także wykorzystywała je seksualnie.
Według prokuratury, Swietłana P. uczyniła z tego procederu źródło dochodu. Jednak nie ustalono ani nie zatrzymano żadnych potencjalnych klientów, którzy mieliby korzystać z jej działań.
Kobieta, która wcześniej zajmowała się dziećmi z rodzin patologicznych na Ukrainie, teraz musi stawić czoła poważnym zarzutom. Oskarżenie opiera się głównie na zeznaniach samych dzieci, które twierdzą, że były maltretowane przez oskarżoną. Śledztwo wykazało, że dzieci były bici, zastraszane i poniżane. Miały być też pozbawiane dostępu do toalety, jedzenia i picia, co w niektórych przypadkach prowadziło do skrajnego niedożywienia.
Prokuratura podaje, że dzieci były bite, m.in. ręką, kolczastymi krzakami czy gałęziami, i że Swietłana P. wykorzystywała je seksualnie. Oskarżona sama twierdzi, że nie jest winna zarzucanych jej czynów i sugeruje, że dzieci kłamią pod wpływem innej osoby.
Rozpoczęto już przesłuchania świadków z Ukrainy, którzy znali oskarżoną i jej dzieci przed ich przyjazdem do Polski. Są to m.in. sąsiedzi, lekarz, psycholog i nauczyciele dzieci, którzy nie potwierdzają oskarżeń prokuratury. Swietłana P. obecnie przebywa w areszcie, a jeśli zostanie uznana za winną, grozi jej kara do 15 lat pozbawienia wolności.