Śledztwo dotyczące zamachu stanu w Polsce wywołało wściekłość obecnej koalicji rządzącej. Prokurator Michał Ostrowski, który zajmował się tą sprawą, stał się obiektem brutalnych ataków. Jak wynika z najnowszych doniesień, akta śledztwa trafiły do prokurator, której minister sprawiedliwości Adam Bodnar darzy dużym zaufaniem.
Czy to koniec sprawy?
Obserwatorzy przewidują, że finał tej sprawy jest przesądzony – śledztwo może zostać umorzone lub osłabione, co wywołuje poważne obawy dotyczące jego obiektywności.
Jednak nieoczekiwanie w sprawę zaangażował się sędzia Przemysław Radzik, który wszczął niezależne postępowanie mające na celu wyjaśnienie roli poszczególnych sędziów w działaniach uznanych za bezprawne.
„Zamach stanu w Polsce ma miejsce” – mówi sędzia Radzik
Sędzia Przemysław Radzik wprost stwierdził, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że w Polsce doszło do zamachu stanu. Jego postępowanie ma na celu ustalenie odpowiedzialności konkretnych sędziów oraz ich działań, które miałyby prowadzić do podważenia legalnego porządku państwowego.
Lista podejrzanych sędziów – kto jest na celowniku?
Według informacji medialnych, lista osób, których działania budzą wątpliwości, jest długa. Wymienia się sędziów, którzy mieli podejmować decyzje sprzeczne z obowiązującym porządkiem prawnym, sprzyjające jednej ze stron sceny politycznej.
Obserwujemy „łamanie prawa i rządy kłamstwa”
Cała sytuacja wywołuje coraz większe napięcia. Według prawników oraz niektórych polityków, w Polsce dochodzi do łamania zasad demokratycznego państwa prawa. Niektórzy twierdzą, że obecny rząd podejmuje działania, które mogą prowadzić do radykalnej zmiany ustroju.
Co dalej?
W najbliższych tygodniach możemy spodziewać się kluczowych decyzji w tej sprawie. Jeśli śledztwo zostanie zamknięte lub zneutralizowane, wówczas opozycja może mówić o poważnym kryzysie prawnym i politycznym. Z kolei, jeśli sędzia Radzik i inni śledczy będą kontynuować swoje postępowania, może dojść do jeszcze większej konfrontacji na linii władza – wymiar sprawiedliwości.
Niezależnie od finału, jedno jest pewne: żyjemy w bardzo ciekawych, ale i niebezpiecznych czasach dla polskiej demokracji.